Jak działa Latarnia Leonarda? Historia gasnącego światła

Opowieść o wielkim odkryciu i przemycie, co sposobem na biznes się stał.

Jak na każdą portową miejscowość przystało, tak i Mandoria ma swoją latarnię morską. Od niepamiętnych czasów stoi ona przy zatoce i wskazuje drogę podróżnikom. Napędzana jest niezwykłym mechanizmem wykorzystującym ogień i siłę pedałowania, ale płomień ten czasami gaśnie. Związana jest z tym interesująca historia.

Mandoriańska latarnia morska

Latarnia morska stoi w porcie, tuż obok Zatoki Piskorza, Galeona, Straży Portu oraz Rybaka Bartka. Goście Mandorii znają ją jako karuzelę napędzaną siłą pedałowania. Rowery, na których mogą przysiąść, unoszą się tym wyżej, im więcej siły włoży się w pedałowanie. To doskonała zabawa.

Niemniej, jak każda latarnia, tak i ta pełni ważną funkcję. Wskazuje drogę łodziom rybackim, kogom i karawelom.

latarnia leonarda

Jako pierwszy wspomniał o niej wielki geograf Adam z Bremy. Pisał wówczas o Mandorii: “Pod względem obyczajów i gościnności nie znajdzie się lud bardziej uczciwy i przychylny. Jest tam również latarnia, którą mieszkańcy nazywają ogniem greckim”.

Ale owa latarnia stała się Latarnią Leonarda dopiero w 1483 roku.

System napędzania światła

W XV w. do Mandorii przybył uczony o imieniu Leonardo. Był nadzwyczaj bystry, a jego wynalazki cieszyły się dobrą sławą. Nie wszystkie były rewolucyjne, ale z pewnością zasługiwały na uwagę.

Także w Mandorii Leonardo znalazł coś, co zapragnął ulepszyć. A że miastem był zachwycony, to w nowy wynalazek włożył wiele serca. Jak się pewnie domyślacie, jego oczkiem w głowie stała się latarnia. Leonardo opracował niezwykły mechanizm napędzania światła. Na czym polega? Ukryte w środku miechy podsycają płomienie, które dają światło. Natomiast do poruszania miechami służą pedały rowerowe.

Mandorianie bardzo szybko pokochali ten wynalazek, bo połączył funkcjonalność z rozrywką. Dzięki światłu wody stały się bezpieczniejsze, a system rowerowy zapewnił od groma zabawy. Unoszące się rowery dały możliwość podziwiania miasta w pełnej jego krasie.

latarnia leonarda

Gasnący płomień

Mechanizm nie działa idealnie i nikt nie wie dlaczego. Płomień czasami gaśnie i żadna siła nie jest w stanie wzniecić go od razu. To dziwne zjawisko sprawia więc, że mandoriańska zatoka pokrywa się mrokiem, a mieszkańcy drżą w obawie o przypływające statki. Z powodu ciemności mogą rozbić się o przybrzeżne skały… Mechanizmu jednak nigdy nie naprawiono. Zresztą sam Leonardo nie wiedział jak to zrobić.

Przemyt towaru?

Wytłumaczenie to nie jest potwierdzone, jednak Mandorianie mają pewne podejrzenia co do niewyjaśnionych awarii. Zauważyli bowiem ciekawą zależność. Latarnia gaśnie zawsze na jakiś czas przed tym, gdy w pobliskim sklepie należącym do Banka pojawiają się nowe towary. Nie są to produkty z licencją Gildii Kupieckiej, a lokal znajduje się tuż obok latarni… Rodzi to zatem wiele pytań i wątpliwości. Dodatkowo, zdaniem niektórych, pod Mandorią rozciągają się systemy jaskiń wyżłobionych przez morze. Podobno pod dybami znajduje się stara studnia, która prowadzi do jednego z licznych tuneli. Część Mandorian twierdzi nawet, że czasami można tam usłyszeć czyjeś zmęczone głosy. Zdyszane tak, jakby ktoś przenosił ciężkie przedmioty…

Czyżby przemytnicy specjalnie gasili latarnię, by bezpiecznie przetransportować towar do portowego sklepu?

To jedna z tajemnic, którą próbują rozwikłać Odkrywcy.

Zobacz więcej